BYDGOSZCZ RZĄDZI!! – RELACJA Z V ENEA BYDGOSZCZ TRIATHLON

Co roku to samo, nadchodzi połowa listopada i setki zapaleńców czeka przed komputerem z rozgrzanym do czerwoności palcem odświeżającym stronę zapisów na ENEA Bydgoszcz Triathlon. Wśród nich oczywiście my 🙂 mamy mega szczęście, że największa i NAJLEPSZA impreza triathlonowa gości właśnie w naszym mieście! Zawody w Bydgoszczy od początku były naszym celem nr 1 na ten sezon. Przede wszystkim ze względu na mój debiut na dystansie 1/2IM ale i też dlatego, że był to długo wyczekiwany początek sezonu TRI dla Madzi. Nie zabrakło oczywiście startu dla najmłodszych dzięki czemu znów udało nam się wystąpić w pełnym składzie. Wraz ze zbliżającym się weekendem startowym nasz poziom ekscytacji gwałtowanie rósł w górę stąd swoją obecność odnotowaliśmy już w piątek podczas odbioru pakietów.

Sobota

W pierwszy dzień imprezy na starcie stanęli zawodnicy na dystansie 1/4IM dzięki czemu mogliśmy spędzić trochę czasu na kibicowaniu. Ktoś powiedział, że kibicowanie kosztuje więcej energii niż sam start i wiecie co? Coś w tym jest 🙂 Całe szczęście, że logistyka w Bydgoszczy stoi na wysokim poziomie i że po mimo licznych kładek można sprawnie przemieszczać się po strefie kibica. No i ta strefa zawodników – unikatowa i bezapelacyjnie najlepsza w kraju! Mistrzostwo świata 🙂

Późnym popołudniem miał miejsce chyba najciekawszy start weekendu – TRI-FUN Bieg/Duathlon dla dzieci! Sebastian wystartował w najmłodszej kategorii w biegu zdaje się na 150m. Nie był to byle jaki start gdyż dla dzieciaków pacemakerem był sam Marcin Konieczny! Dla niewtajemniczonych przypomnę (choć MKON tego nie lubi 😉 ), że to Mistrz Świata Ironman z 2017roku! Nasz niezastąpiony konferansjer Kuba Graczykowski miał rację mówiąc, że to właśnie start najmłodszych dostarcza mnóstwo fantastycznych sportowych obrazków na których jest wszystko: walka, łzy radości, kolorowe koszulki ale przede wszystkim potężna radość tych dzieciaków których rozpiera duma po przekroczeniu linii mety. Tych imprez i dzieciaków jest coraz więcej i to chodzi!

Niedziela

Wybiła godzina zero. Pobudka o 4:30 żeby o godzinie 7:00 stać już na starcie do debiutu 1/2IM. Obaw było mnóstwo przede wszystkim pierwszy raz zamierzałem przepłynąć cały dystans kraulem (choć w życiu ciągiem przepłynąłem max 500m :)), następnie drugi raz w życiu przejechać ponad 80km na rowerze i na koniec przebiec półmaraton. Szczerze mówiąc najbardziej obawiałem się wody, jak się później okazało – zupełnie niepotrzebnie. Czułem duży komfort w wodzie, nie miałem problemów z tętnem i nawigacją i niemal przez cały dystans czułem mega przyjemność z pływania. Wniosek? Bardzo dobrze przepracowany okres od października do lipca, solidny trening popłaca. Niestety nie mogę tego powiedzieć o rowerze. Teraz wiem, że bez treningu nie ma co liczyć na dobry etap rowerowy. Nie ukrywam też, że etap rowerowy jest moją najsłabszą stroną i najmniej lubianą. Tutaj ewidentnie wyszły braki w treningu, moje nogi nie były przygotowane na taki wysiłek o czym miałem się przekonać na etapie biegowym. Do 15km półmaratonu jakoś jeszcze sobie radziłem z „zajechanymi” udami, jednak ostatnie 5-6km były brzemienne w skutkach. Skurcze czwórek i innych części ud o których nie miałem pojęcia dały na tyle o sobie znać, że zmuszony byłem robić przerwy na rozmasowanie. Już wtedy wiedziałem, że nic dobrego z tego nie będzie. Drugi rok z rzędu wpadam na metę z grymasem na twarzy. Jednak mimo wszystko jestem zadowolony, zrobiłem swoją pierwszą połówkę, zebrałem cenne doświadczenie i wiele się o sobie dowiedziałem. No i w końcu pływam kraulem jak normalny triathlonista 😉

Kiedy ja biegałem, swój start na 1/8IM zaczęła Madzia. Trasa biegowa biegnie dookoła trasy pływackiej więc można podziwiać dopiero co startujących zawodników – coś niespotykanego 🙂 spotykamy się na trasie podczas mojej trzeciej pętli i końcowym zjeździe rowerowym Madzi. Nie wiem czemu ale te chwile zawsze zapadają mi mocno w pamięć 🙂 potężna dawka energii i radości, chyba tylko piona z Sebą na trasie temu dorównuje 🙂 pojawia się dodatkowa motywacja – spotkać się razem na mecie. Aby zachować równowagę w Rodzinie, Madzia pokonuje swój dystans bez szwanku w bardzo dobrym czasie i uśmiechem na twarzy. Podczas gdy razem paradujemy z medalami na mecie nasz trzeci bohater przycina sobie drzemkę w ramionach Babci 🙂 – wsparcie najbliższych jest nieocenione, lubię czuć wsparcie Rodziny podczas zawodów 🙂 Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i tym samym weekend pod szyldem ENEA Bydgoszcz Triathlon również dobiega końca. Wracamy z zawodów zmęczeni ale mega zadowoleni startami i spędzonym razem czasie. Zawody w Bydgoszczy są o tyle wyjątkowe dla nas, że możemy spotkać wielu znajomych, porozmawiać z nimi i dopingować ich na trasie. Mnie osobiście też cieszy fakt, że z roku na rok widzę coraz więcej nowych ale i znajomych twarzy na trasie zawodów. Bo o to w tym wszystkim chodzi, trenować i startować dla siebie, dla zdrowia i dla fun’u 🙂

Michał – 1/2 (MSC 379M, 68KAT)
swim: 00:31:03
T1: 00:04:08
bike: 02:51:56
T2: 00:05:08
run: 02:13:20
TOTAL: 05:45:35

Madzia – 1/8 (MSC 119/272 OPEN, 50/97 KAT M30)
swim: 00:08:31
T1: 00:04:05
bike: 00:44:26
T2: 00:02:47
run: 00:27:55
TOTAL: 01:27:44

Sebatian – B0 – 4 miejsce 🙂

Tags: No tags

Comments are closed.